Zagrożone pszczoły w mieście

Przy wjazdach do niektórych naszych osiedli pojawiły się duże żółte tablice ostrzegawcze ustawione przez katowicki Urząd Miasta. Ostrzegają one przed zapowietrzeniem obszarów przez zgnilca amerykańskiego pszczół. Dla wielu mieszkańców brzmi to groźnie.


Wyjaśniamy więc, że chodzi o wyjątkowo groźną chorobę bakteryjną, jedną z najgroźniejszych jakie atakują pszczoły. Gnilec złośliwy, bo tak brzmi fachowa nazwa choroby, najczęściej atakuje podczas ciepłego lata, a pojawia się właśnie na początku sierpnia. To wtedy wysokie temperatury sprzyjają jej rozwojowi. Choroba bardzo łatwo się roznosi – zarówno poprzez pszczoły, jak i przez sprzęt czy ubranie pszczelarza.Obszar zainfekowany może wynosić nawet 6 km.
Zgnilec amerykański jest dla owadów śmiertelny, a powstrzymanie go najczęściej wymaga radykalnych środków – konieczne jest spalenie całego ula wraz z pszczelą rodziną. Tak też się stało w Katowicach. W ubiegłym roku konieczne było zniszczenie jedenastu uli.
Ta bardzo groźna choroba pszczół nie stanowi żadnego zagrożenia dla ludzi, może natomiast powodować trudności z zapylaniem roślin.
Pomysł na stawianie uli w tak nietypowym obszarze, jakim jest przestrzeń miejska pojawił kilka lat temu we Francji, gdzie w 1985 roku ekologiczną pasiekę założono na dachu opery paryskiej .

W krótkim czasie także inne europejskie aglomeracje, zainspirowane tą inicjatywą, zaczęły zapraszać do siebie pszczoły. W Polsce właściwie dziś nie ma dużego miasta, gdzie na dachach nowoczesnych budowli nie stawia się uli, a ich miód stanowi ciekawy gadżet reklamowy.
Miasta stają się coraz bardziej otwarte na te pożyteczne owady. Nie bez powodu. W części krajów Unii Europejskiej liczba pszczół zmniejszyła się aż o połowę. Przekłada się to nie tylko na znaczą zmianę w ekosystemie, ale w przyszłości może mieć wpływ na rolnictwo i gospodarkę. W miastach nie ma niebezpieczeństwa zatrucia pszczół przez pestycydy stosowane współcześnie na wsi. Także wyższa temperatura pozwala owadom na dłuższy okres produkcji miodu, który często jest zdrowszy, bo nie skażony środkami ochronnymi
W maju tego roku w Katowicach zamontowano kolejne ekologiczne ule na budynkach basenów na Brynowie i w Szopienicach oraz na dachu siedziby NOSPR. Sześć uli jest przy Muzeum Śląskim, kolejne sześć na dachu Wydziału Prawa i Administracji, ule są też na Katowickim Centrum Biznesu.Ta ekologiczna moda wciąż się rozwija, zwłaszcza, że badania analizy pyłkowej wykonane na terenie Śląska wykazały, że pszczoły miejskie zbierają nektar z około 50 różnych gatunków roślin.


Miód miejski pod względem czystości i jakości w niczym nie ustępuje miodom produkowanym na wsi. Nie wykryto w nim: pestycydów, metali ciężkich (głównie ołowiu i kadmu) oraz PAH, czyli policyklicznych węglowodorów aromatycznych, które powszechnie znajdują się w dymie i spalinach samochodowych. Ale -jak mówią miejscy pszczelarze- nie chodzi tylko o miód lecz o uratowanie ginących pszczół i zapewnienie odpowiedniej bioróżnorodności na terenach zurbanizowanych.


Żródło: UM katowice,foto:freepick.com